Aktualności
Na granicy życia
Gośćmi jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie małżeństwo Anny i Marcina Balickich. Pan Marcin ma wszczepioną pompę, która wspomaga pracę serca.
Pan Marcin uprawiał sport od siódmego roku życia. Urodził się w rodzinie sportowców. W koszykówce odnosił sukcesy od najmłodszych lat. Również w reprezentacji Polski. W ubiegłym roku – jako czterdziestolatek – nagle poczuł się źle. Miał spore problemy z oddychaniem. Nie sądził jednak, że jest to objaw poważnego schorzenia. Ostatecznie, po kolejnych badaniach lekarskich, okazało się, że ma jedynie osiem procent wydolności w lewej komorze serca. „Nie wiem, czy, kiedy teraz rozmawiamy, mąż jeszcze żyje” – usłyszała pani Anna, gdy dotarła do szpitala.
Sytuacja była dramatyczna. Początkowo lekarze nie wiedzieli nawet, jak leczyć pana Marcina. W trybie pilnym umieszczono go na liście do przeszczepienia. Podjęto również decyzję o ratowaniu jego życia poprzez wszczepienie pompy wspomagającej pracę serca. Podczas wielogodzinnej operacji nie obeszło się bez komplikacji, m.in. zawału nerki. Pani Anna, która w tamtej chwili była w stałym kontakcie ze szpitalem, miała wówczas świadomość, że ta walka toczy się na granicy życia i śmierci. Pompa wspomaga pana Marcina przez całą dobę. Monitoruje również jego stan. Mimo choroby rozmówca Anny Dymnej nie porzucił sportu. Trenuje nadal. Z dobrym skutkiem. Obecnie lewa komora serca zwiększyła wydolność do trzydziestu czterech procent. Dlatego pan Marcin wierzy, że za kilka lat jego serce w pełni się zregeneruje.
Pani Anna, nauczycielka wychowania fizycznego, twierdzi, że w małżonku najbardziej imponuje jej to, że jest taki sam jak przed chorobą. Podziwia jego dzielność mimo ograniczeń związanych ze stałym podłączeniem do pompy.
Zapraszamy przed telewizory w najbliższy piątek do TVP2, o 6.20. Program dostępny będzie również na platformie Vod.tvp.pl .
Grzegorz Chajok
Może Cię zainteresować
Pięknych, dobrych świąt
Wraz z Anną Dymną składamy Państwu radosne życzenia wielkanocne: uśmiechu, spokoju, życzliwości, a przede wszystkim – miłości.
Przepis na Festiwal Zaczarowanej Piosenki
Na zdjęciach z poprzednich edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki widzimy ogromną scenę na Rynku Głównym, duże, białe namioty i tłum ludzi. Osoby pod sceną świetnie się bawią, unoszą ręce i śpiewają razem z występującymi. Jednak to, co szczególnie przykuwa uwagę, to grupa wolontariuszy ubranych na zielono. Jest ich naprawdę dużo. Pozują z szerokimi uśmiechami, wykonując swoje zadania. Jako że od ostatniego festiwalu na Rynku minęło już sześć lat, to postanowiłam skontaktować się z osobami, które miały możliwość wziąć udział w tym wydarzeniu. Dlaczego tak dużo osób chciało pomóc przy jego organizacji? Jaki jest przepis na udany festiwal oczami wolontariusza?