Od Anny Dymnej

List do Przyjaciół

7 maja, w trakcie półfinałów 7. Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty w warszawskich Łazienkach, Jan Statuch, zastępca prezesa Zarządu Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca, wręczył Annie Dymnej statuetkę „Iskra Nadziei”.

  • Fot. Marek Kowalski

Aktorka wróciła do Krakowa dopiero wczoraj, bo przez kilka dni po zakończeniu koncertu półfinałowego, pracowała w Warszawie nad przygotowaniem finału Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. I zaraz po powrocie do domu napisała list do Jana Statucha.

Janeczku Kochany! Mój wierny Przyjacielu!

W tej chwili dopiero wróciłam z Warszawy. W głowie szumią mi rozmowy, piosenki, emocje tych dni. Wreszcie jednak jestem w domu, w Krakowie, i, z kotami na kolanach, uspokajam serce, zbieram myśli. Powracam do tych momentów, które są moimi nowymi skarbami i zawsze będą mi dawały siłę. Dlatego piszę od razu do Ciebie, bo, jak zwykle, sprawiłeś mi niespodziewaną radość.

Podczas półfinałów w Łazienkach zawsze jestem nieprzytomna, skupiona na prowadzeniu konkursu, napięta do granic wytrzymałości... bo tak bardzo mi zależy, by wszystko się udało, by nasi Półfinaliści byli szczęśliwi. Ich trema, emocje udzielają mi się z jakąś zdwojoną siłą i pod koniec konkursu czuję się tak, jakbym zagrała kilka premier w teatrze albo sama zaśpiewała te 37 piosenek. I nie wiem, jak to wszystko bym wytrzymała, gdyby nie tacy Przyjaciele jak Ty.

Kiedy wszedłeś na scenę Amfiteatru w Łazienkach z grupą uśmiechniętych ludzi trzymających w dłoniach baloniki w kształcie serca, gdy wręczyłeś mi statuetkę „Iskry Nadziei” i odczytałeś piękne słowa, byłam całkiem zaskoczona, wzruszona i szczęśliwa. Nie zdajesz sobie sprawy, jak ważne są dla mnie takie chwile i takie słowa. Dziękuję wszystkim, którzy byli z Tobą na scenie. Uczę się od Was tak wiele. Wy wiecie lepiej niż ktokolwiek inny, jaką wartość ma każda chwila życia, każdy uśmiech, każdy życzliwy gest. Dajecie nadzieję i przykład innym. Dzięki Wam, wierzę coraz mocniej, że razem możemy pomagać życiu zwyciężać nawet tam, gdzie jego płomień jest malutki i słaby. Wy sami jesteście dla mnie takimi cudami, dowodami na zwycięstwa największe i taką radosną nadzieją na to, że warto, że wszystko się uda!!!

Będę z Wami zawsze. „Iskra Nadziei”, którą od Was dostałam, pali się już we mnie jasnym ogniem i, póki żyję, nie pozwolę jej zgasnąć.

Janeczku! Całuję mocno Ciebie i wszystkich Twoich Przyjaciół. Jeszcze raz dziękuję!!! Do szybkiego zobaczenia „na szlaku”

Ania Dymna

A
A+
A++
Drukuj
PDF
Powiadom znajomego
Wstecz
Create a Mobile Website
View Site in Mobile | Classic
Share by: