Bieżące
Każdy ma tutaj swoje zwycięstwo
Przyjeżdżają do Lubiatowa po to, żeby uczyć się siebie, ludzi, żeby przełamywać własne słabości i zdobywać nowe umiejętności. Oprócz uczestniczenia w szkoleniach, nasi wolontariusze mają za zadanie przygotowanie pikniku integracyjnego.
Od kilku lat, w czasie wakacji, nasi wolontariusze przyjeżdżają na tygodniowy obóz do Lubiatowa, gdzie pod okiem trenerów doskonalą swoje kompetencje z wielu dziedzin. Tegoroczny trwał od 30 lipca do 6 sierpnia.
– Takie obozy pomagają zrozumieć drugiego człowieka, a bycie wolontariuszem na tym polega, że nagle się uwrażliwiasz. Widzisz, że ktoś ma jakiś problem, nie potępiasz go za to, tylko starasz się mu pomóc. I tutaj tak jest, to mnie bardzo cieszy – mówi Anna Dymna, pierwszy wolontariusz fundacji „Mimo Wszystko”. – To, czego tutaj „Zieloni” się uczą, nie da się nauczyć z żadnej książki. To trzeba wszystko przeżyć. Razem. Razem zmoknąć, razem się cieszyć, razem się bać.
Podczas tegorocznego pobytu w Lubiatowie wolontariusze mieli okazję brać udział w zajęciach z zakresu budowania zespołu, zarządzania projektem, relacji z mediami, działań w internecie czy wiedzy o fundacji „Mimo Wszystko”. Ale teoria to nie wszystko. Finalnym zadaniem wolontariuszy było zorganizowanie pikniku dla kilkuset osób – mieszkańców gminy Choczewo oraz przyjezdnych gości. To, co początkowo wydawało się górą lodową nie do zdobycia, okazało się celem realnym, o czym świadczy świetna organizacja oraz wysoka frekwencja podczas sobotniego pikniku „Spotkajmy się w Lubiatowie”. Na gości czekał szereg atrakcji. Dla najmłodszych: zabawa w malowanie twarzy, kącik kreatywny czy gra w twistera. Teren Warsztatów Terapii Zajęciowej gościł także panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Sasina, a artystycznym gwoździem programu był koncert Natalii Modzelewskiej, finalistki 10. edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, z zespołem ColoRed.
Tydzień spędzony w nadbałtyckim Lubiatowie to dla naszych wolontariuszy czas wielu prób, podejmowania trudnych decyzji, nieprzespanych nocy, przełamywania własnych lęków, zdobywania wiedzy z wielu dziedzin, a ponad wszystko – nauki człowieczeństwa. Podczas tygodniowego pobytu w survivalowych warunkach „Zieloni” przeszli prawdziwą szkołę życia. Często okazywało się bowiem, że zbudowanie obozu dla dwudziestu osób, rozpalenie ognia w kuchni polowej podczas deszczu czy zabezpieczenie obozowiska przed trudnymi warunkami atmosferycznymi jest niczym w porównaniu ze zmaganiem się z własnymi słabościami, z umiejętnością budowania zespołu, drużyny, która będzie wspierać się wzajemnie i tworzyć wspólnie jeden, dobry projekt.
Anna Dymna przyglądając się z boku działaniom wolontariuszy wspominała swoje wyjazdy nad morze z dzieciństwa, kiedy nocowało się pod namiotem, bez elektryczności, bez komórek i tabletów…
– Takie spotkania pamięta się całe życie – mówi aktorka. – Wiem, że dla niektórych młodych ludzi rozbicie namiotu może być wyzwaniem, bo oni potrafią to robić… wirtualnie. Uważam, że takie obozy są bardzo potrzebne, bo ludzie się poznają. Jak się chce pomagać osobom niepełnosprawnym, to człowiek musi być silny, spokojny, opanowywać swoje lęki, frustracje, swoje kompleksy, bo dopiero jak człowiek jest spokojny, to może komuś pomóc i przekazać mu ten spokój.
Ogromnie się cieszymy, że mamy takich zdolnych, młodych i zaangażowanych wolontariuszy. Przez ten czas pokazali nam, a przede wszystkim sobie, ile mogą zdziałać. Dobrze jest patrzeć na ich zapał i zaangażowanie.
Anna Dymna stwierdziła, że, w trakcie lubiatowskiego obozu, „każdy miał tutaj swoje zwycięstwo i coś w sobie pokonał”. Życzymy wiec wszystkim naszym wolontariuszom, żeby nigdy nie rezygnowali z walki. Walki o siebie i drugiego człowieka.