Bieżące
Off-road na Turbacz
W minioną sobotę siedmiu Podopiecznych naszej Fundacji – w tym trzy osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich – wzięły udział w wyprawie off-roadowej na Turbacz.
Uczestnicy wyprawy spotkali się punktualnie o godz. 7 pod siedzibą naszej Fundacji w Krakowie. Stamtąd, Land Roverem i Nissanem Patrolem, wyruszyli w stronę Rabki, gdzie czekali już na nich ratownicy Grupy Podhalańskiej GOPR i dwa pozostałe samochody terenowe. Uczestnicy zostali podzieleni na cztery grupy. Pierwszym samochodem dowodził Pan Mariusz Zaród (naczelnik oddziału GOPR w Rabce), drugim – Grzegorz Niżnik (ratownik GOPR w Rabce). Za sterem Nissana zasiadł Marcin Orlicki (Nissan Patrol), a fundacyjnego Land Rovera poprowadził Michał Serwiński (kierownik naszego działu fundraisingu). Na „pokładzie” samochodów znalazł się także: Marek Kowalski (asystent Anny Dymnej) oraz silne wsparcie wolontariuszy w składzie: Piotr Grodzicki, Przemysław Ślusarczyk i Filip Milczanowski.
Wszystkie cztery grupy wyruszyły w stronę Turbacza około godz. 10. Po drodze musieli się zmierzyć m.in. z drzewem zalegającym na drodze i 300-kilogramowym głazem, który zsunął się ze zbocza.
– W końcu to off-road, a nie wycieczka turystyczno-krajoznawcza – cieszyli się niepełnosprawni uczestnicy wyprawy.
Na szczęście obie przeszkody udało się szybko usunąć i cała ekipa dotarła na Turbacz tuż przed godz. 13. W schronisku czekał już na nich pyszny obiad, zafundowany przez Pana Jana Kościuszkę z restauracji „Polskie Jadło”, a także gorąca herbata i kawa serwowane przez Panią Bogusię Długopolską.
– Na pewno długo nie zapomnę tej wyprawy. Jeśli będziecie organizować kolejną, to pamiętajcie o mnie proszę… – mówił Robert Baran, który po raz pierwszy w życiu zobaczył góry, w dodatku w wydaniu off-roadowym.
Pięknie dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w zorganizowaniu tego przedsięwzięcia, a szczególnie Grupie Podhalańskiej GOPR, Marcinowi Orlickiemu z Nissan Patrol, Panu Janowi Kościuszce oraz Państwu Aleksandrowi i Bogusi Długopolskim ze schroniska na Turbaczu. Bez Was zorganizowanie tej wyprawy nie byłoby możliwe! Niech radość Mateusza, Roberta, Bartka, Krzyśka, Uli, Jurka i Beaty wraca do Was każdego dnia i dodaje Wam sił w organizowaniu kolejnych, pięknych wypraw!
Uczestnicy off-roadowej wyprawy na Turbacz
Mateusz Sztangret, 25 lat Od urodzenia choruje na zanik mięśni, porusza się na wózku. Jego choroba wymaga stałej i intensywnej rehabilitacji, mimo to Mateusz chętnie podejmuje życiowe wyzwania i robi wszystko, żeby im sprostać. W tym roku rozpoczął studia doktoranckie na AGH w Krakowie. Jego pasją jest muzyka. Każdą wolną chwilę poświęca grze na pianinie. Pracuje w firmie zajmującej się przygotowaniem materiałów prezentacyjnych z zakresu oprogramowania inżynierskiego.
Krzysztof Szymaszek, 16 latPochodzi z Bierunia. W 2006 roku był laureatem Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Cierpi na bardzo rzadkie schorzenie genetyczne – artrogriposis multiplet congenita. Choroba objawia się mocnym krzywieniem kręgosłupa i wadliwym ustawieniem nóg, co uniemożliwia mu samodzielne poruszanie się, dlatego korzysta z wózka.
Robert Baran, ma 38 lat Jeździ na wózku, pogodny i wesoły mężczyzna, po dziecięcym porażeniu mózgowym. Na co dzień mieszka w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Nowaczyńskiego 1 w Krakowie. To pierwszy tego typu wyjazd w jego życiu.
Bartłomiej Sawicki, 20 latPochodzi z Krosna, ale większość czasu spędza w Krakowie, ponieważ uczy się w szkole dla niewidomych i niedowidzących przy ul. Tynieckiej. W tym roku zdaje maturę.
Podopieczni Warsztatów Terapii Artystycznej w Radwanowicach:
Beata Drożdż, 46 latLubi gnać przed siebie na wrotkach i, jak każda kobieta, uwielbia zakupy. Chętnie wyszywa, za to bardzo nie lubi rysować. Przepada za gołąbkami w sosie pomidorowym, nie przeszkadza jej to jednak w notorycznym odchudzaniu się. Na Warsztatach Terapii Artystycznej zajmuje się zdobieniem tkanin, projektami kartek okolicznościowych i ozdabianiem przedmiotów techniką „decoupage”.
Urszula Woźniak, 41 latPierwsza Podopieczna WTA, która pracuje jako asystentka terapeuty. Bardzo dba o zdrowie, swoje i pozostałych Podopiecznych. Zawsze chętnie pomaga innym.
Jerzy Kopacz, 49 latCzłowiek o rozbrajającym uśmiechu i sposobie bycia – cichy, spokojny i zawsze chętny do pomocy. Niezależnie od pory dnia, lubi popijać kawkę, najchętniej w towarzystwie kolegów. Lubi też uśmiechać się do słońca, spotkanych ludzi i do swoich myśli. Na Warsztatach Terapii Artystycznej zajmuje się przygotowaniem elementów drewnianych przedmiotów użytkowych.
Fot. Marek Kowalski